Dalej mała miejscowość Orzechowo. Wszedłem tutaj na teren ośrodka lasów państwowych, duży kompleks z wieżą pożarniczą w centrum. Na którą można było wejść. Wokół również pełno punktów informacyjnych, jakiś hotel. Jakieś centrum szkoleniowe tu chyba mają.
Nadeszła chwila wjazdu do Słowińskiego Parku Narodowego. Zostały mi tylko te na wschodzie do odwiedzenia.
Miejscowość Rowy. Park charakteryzuje się przede wszystkim ruchomymi wydmami, które są największym w Europie obszarem wędrującego piasku.
Nie spoileruje sobie atrakcji, ruszyłem lasem tak się prosta droga ciągła i ciągła, pełno ludzi, jakaś platforma widokowa po drodze.
Ściągnąłem sobie buty i 3km pokonałem na boso, fale mnie co chwilę podmywały, ludzie poznikali, zrobiło się przyjemnie.
Miałem szczęście i ten zagrożony gatunek Sieweczkę obrożną udało się mi wypatrzeć.
Tak jak wcześniej pisałem znalazłem się teraz w pod Rowokółem.
Rowokół (niem. Revekol) – wzgórze polodowcowe o wysokości 114,8 m n.p.m Znajduje się na terenie Słowińskiego Parku Narodowego, bardzo dobrze widoczny z morza żeglarski punkt nawigacyjny, odnotowany na najstarszych mapach morskich tej części Bałtyku. Palone na szczycie wzgórza ogniska ułatwiały nocną żeglugę.
Przynajmniej w końcu jakaś górka do zdobycia. Szlak jest poprowadzony takim łukiem. Myślałem, żeby sobie skrócić, ale dobrze, że tego nie zrobiłem, bo na szczycie stał strażnik Parku Narodowego xD
Widoki z góry standardowe. Można zobaczyć wydmy z fajnej perspektywy.
Zorientowałem się, że nie dużo czasu zostało do zamknięcia Muzeum Parku Narodowego w Czołpinie. Dotarłem szybko na parking, babeczka powiedziała, że już raczej nie zdążę, bo wcześniej zamykają wejście. Wchodzę tam jakąś rodzinkę cofnęli do wyjścia, ale ja zagadałem i babka mnie wpuściła na wystawę, która jak w tego typu muzeach opowiada o historii i bogactwie przyrodniczym parku.
Szedłem dalej szlakiem w kierunku latarni morskiej.
Wbiłem na latarnie. Z niej jeszcze lepiej było widać Wydmę Czołpińską.
W oddali widoczny Rowokół.
Dalsza część trasy po pustej plaży, gdzie znów udało mi się spotkać Sieweczki.
Zawsze uda mi się w tych Parkach Narodowych coś wypatrzeć :D
Nadeszły wydmy, ogólnie piasek wchodził wszędzie, nie podobało mi się to. Trzeba było uważać na sprzęt. Myślałem, że to będzie chwila i po wydmach, bo co może być wielkiego w Polsce, ale tak idę, góra dół i tak jeszcze z 4 razy. Krajobraz jakbym był na Bliskim Wschodzie. Trzeba tu być i to zobaczyć, choć chodzi się tu bardzo ciężko. Nie dość, że pod górę, to jeszcze się człowiek zapada w piasku.
W Łebie zatrzymałem się na zachód słońca. Zrobiłem spacerek po falochronie i wyszedłem na plażę, szukać dobrego miejsca. Niestety szybko się okazało, że chmury popsują całą zabawę. Chociaż sobie fotę strzeliłem xD
Problem miałem zawsze taki, że po zachodzie słońca, miałem niewiele czasu na znalezienie miejsca na nocleg. Znowu skończyło się na losowym miejscu na poboczu :D
Ostatni dzień to wypad głownie na Jastrzębie
Latarnia Morska Stilo w miejscowości Osetnik
Najbardziej wysunięty punkt na północ w Polsce
Latarnia Morska Rozewie, a obok Latarnia Morska Rozewie II. Poszedłem tylko na jedną, nie było sensu wchodzić już na tą drugą, widoki te same xD
Mierzeja Helska

Moja pożegnanie z morzem musiałem zrobić poprzez przeskoczenie betonowej bariery. Tak zawsze się symbolicznie z nim żegnam. Teraz wydaje mi się, że na dłużej, bo w przyszłym roku, to już są inne plany.
Na powrocie pojechałem na jedną z lepszych pizz w Polsce do Redy. Do wujka Paolo. https://casadipaolo.pl/ Świetna pizza i obsługa, polecam.
Wyjazd jak najbardziej udany, chociaż powiem szczerzę, że skrajne końce wybrzeża są krajobrazowo ciekawsze. Tutaj najbardziej zapamiętałem te wydmy. Myślę, że już tu sam nie powrócę, będą większe kombinacje.
0 Komentarze