Hej 
Jak co roku wybrałem się na Maraton Pieszy Wojcieszów. Niestety w ten dzień wróciłem z pracy o 02:00 w nocy, o 05:00 trzeba było wyjechać żeby wystartować o 09:00. Na szczęście miałem kierowcę i mogłem się przespać w samochodzie :D Deszcz padał przez cały czas, zapowiadało się naprawdę hardcorowo, no i poniekąd tak było. Organizacyjnie było naprawdę spoko, mimo warunków ponad 600 osób było na starcie. Ruszyłem z kopyta i w tym deszczu, zimnie i wietrze zrobiłem 42km w 8h, w towarzystwie super ludzi. Aparatu nie brałem, żadnej foty nie mam tylko z mety :D Za dużo ryzyko było umoczenie go wszędobylskim błocie :) Ogólnie w tej okolicy przeszedłem dosłownie wszystko i muszę znaleźć sobie inną tego typu wyrypę na przyszły rok :D Zmęczeni pojechaliśmy na nocleg do Schroniska Szwajcarka, kolejny raz w tym pięknym miejscu. To jedno z tych schronisk w którym nigdy się nie nudziłem :D Wieczorem odbył się koncert poezji śpiewanej Eweliny Marciniak. 
Przy takiej pogodzie to w schronisku było ledwie kilka osób, praktycznie sami znajomi artystki. Koncert był naprawdę spoko, a po nim wybrałem się do spania, żeby ruszyć wcześnie na wschód słońca. Z samego rana ruszyłem. Po takim złym, deszczowym dniu miało dziś świecić słońce, a jeżeli następuje zmiana pogody to warunki na fotografie są najlepsze. Za punkt do zdjęć wybrałem Krzyżną Górę, choć wiedziałem, że słońce niestety będzie z zakrytej strony. Były -3 stopnie, ja znowu niewyspany, ale było naprawdę warto. Sami zobaczcie! Na zejściu z Krzyżnej zawsze robię foty Sokolikowi, następny wschód z pewnością będzie z tamtego punktu :D W planie na dziś były Karkonosze, ale jak tam jechać, gdy sporo śniegu napadało. Szybka zmiana planów i na start zdobyliśmy górę Szybowcową 561m n.p.m. "W 1924 wybudowano na górze szybowisko wykorzystujące znakomite warunki naturalne. Silne prądy wznoszące umożliwiają osiąganie pułapów do 10 000 m." Teren zagospodarowany, na górę można wjechać samochodem, a widoki były wspaniałe. Krzyżna Góra i Sokolik :D Plan na dzień trzeba było tworzyć na bieżąco. Patrzę na mapę Stromiec 551m n.p.m zaraz obok, no dobra wchodzimy :D
Mała górka, szybkie podejście, za to partia szczytowa bardzo ciekawa, chwile się idzie wąską granią, niestety drzewa zasłaniają widoki. Później schodzi się ze skałek i idzie się dołem podziwiając bogactwo geologiczne tych terenów. Trochę dalej już w kierunku domu zahaczyliśmy o szczyt Okole. Prawdopodobnie to najwyższy szczyt Gór Kaczawskim. 

Tym razem wybrałem inną trasę na ten szczyt. Dość szybko okazało się, że znacznie lepszą. 
Droga na szczyt prowadziła po łące z pięknym krajobrazem tych gór. Wczorajsze opady śniegu były widoczne w kilku miejscach. Na samym szczycie znajduje się platforma widokowa. Widać z niej Góry Kaczawskie, Rudawy Janowickie, Karkonosze. Na pierwszym planie Sokoliki, a za nim Skalnik najwyższy szczyt Rudaw Janowickich. No to pojechaliśmy dalej i jak zwykle takie okazje wykorzystuje do zwiedzenia miejsc w którym mnie jeszcze nie było. A w tych rejonach nie mogłem sobie odpuścić zobaczenia Organów Wielisławskich. Nawet sporo turystów się tutaj nazbierało, można podjechać samochodem dość blisko, co czyni to miejsce atrakcją na kilka minut :D Na żywo faktycznie ściana robi wrażenie. Na zakończenie wycieczki trafiliśmy na Zamek Bolków, który od samych moich początków wędrowania był na liście "do zobaczenia". Myślę, że do TOP 5 Sudeckich Zamków by trafił. Brakowało mi jakiegoś przewodnika do ręki i lepszych tablic informacyjnych na zamku. Na pewno plusem były ogrzewane pomieszczenia muzealne oraz wieża, z której jest świetny widok na miasto i pobliski zamek Świny.  
 Podsumowując muszę być coraz bardziej kreatywny na tych Sudeckich wycieczkach. Wyjazd przez warunki pogodowe trochę szalony, ale myślę, że jak najbardziej udany. W moim stylu z "gryzieniem" gór jak tylko się da :D