Cześć Nadszedł czas na ostatnią wycieczkę w 2023r. (nie licząc Sylwestra). Wybór padł na okolice schroniska PTTK Pasterka, w którym spędziłem 2 noce. Pierwsza była po dojechaniu na miejsce w piątek. Schronisko polecam, ma swój klimacik, dobre jedzenie i miła obsługa. Rejestracja miejsca online, co bardzo ułatwia rezerwacje. 
 Sobota trasa: Z samego rana ruszyłem, w kierunku Czech. Pogoda jak widać na zdjęciu, lekki mróz, 100% zachmurzenia. Pierwszym przystankiem był Machovský kříž. Dawniej to miejsce było ważnym ośrodkiem komunikacji polsko-czeskiej. Oczywiście nazwa pochodzi od krzyża z piaskowca z 1859 roku. Teren obszaru chronionego/rezerwatu na który wkraczam nazywany jest Broumowskimi Ścianami. Znajduje się tu przede wszystkim chronione piaskowcowe"miasta skalne" z głębokimi i niedostępnymi wąwozami, wieżami skalnymi, oknami i charakterystycznymi "skalnymi grzybami". Śniegu było dużo i jeszcze świeży napadał w nocy. Szybko się okazało, że będę zmuszony torować sobie szlak. Tragedii nie było, buty się zapadały, maksymalnie do łydki. Ta trasa miała być o tyle fajna, że często można tu było wbić na punkt widokowy. Tutaj pierwszy z nich - Božanovsky Špičák Większego komentarza do widoku nie trzeba :D Jednak Góry Stołowe nie są nudne, trasa techniczna, pełno skałek wokół, góra dół co chwilę. Tak to wyglądało -> https://youtu.be/TFZ8GWtJGEE?si=5pR-Ane6Krd6vfx2 Koruna 769m n.p.m szczyt należący do Sudeckiego włóczykija. Mamy huśtawkę, zeszyt do wpisywania się i punkt widokowy. Na osłodę z braku widoków, miałem w termosie kawówkę z mlekiem ;) Dalej szlak żółty prowadził do jednej z największych atrakcji czyli Skalnej bramy. Udało się znaleźć kamienny statyw :D Już w tym momencie dnia myślałem, czy warto iść całą trasę czy zawrócić, żeby nie być w schronisku bardzo późno. Jednak przycisnąłem i zdecydowałem się zrobić tyle ile się da. Można stwierdzić po co wychodzić w takie warunki na punkty widokowe, ale Vyhlídka na Čertovu tchýni to absolutny TOP. Wrażenia jak na drabince na orlej perci :D Samo dojście do drabiny jest problematyczne, a potem wspinaczka jest również z adrenaliną. Chyba jedna z najdłuższych drabin w Sudetach. Tutaj spotkałem pierwszych ludzi na szlaku i powiedziałem, że nie warto na tą drabinkę iść :D Co ciekawe przez dłuższy czas szedłem śladami lisa i w pewnym momencie ślady uciekły ze szlaku. Tylko po minucie okazało się, że to ja poszedłem w złą stronę, a lis w dobrą :D Brakuje mi takich wiatek w Polsce. Trasa cały czas pozostawała techniczna aż do Chaty Hvezdy. Liczyłem tutaj na posiłek, chociaż miejsca całkiem nie znałem. Trochę aut stało, ale tak zaglądam do środka, a tam ludzie w strojach galowych i kelnerzy również w garniakach. Więc zrezygnowałem z wejścia i tak bardzo szybko odbiłem się od głównego celu xD Powrót inną trasą, tutaj na pierwszy strzał Mariánská jeskyně, znowu trochę przemykania się pośród skał. Co najgorsze myślałem, że tutaj nadrobię, a szlak tutaj był bardzo wąski, pełno schodków zasypanych śniegiem. Nudy tutaj nie było. Wyszedłem na skraj lasu, zaczęła się robić szarówka. Mgła opanowała krajobraz. Śnieg bialutki bez żadnych śladów. Wszędzie wokół cisza. a ja szedłem sobie poza szlakiem, sam wyznaczając drogę. Ciut dalej trafiła się cywilizacja, trochę domków w lesie stało, niektóre z nutką fantazji. Zaczęło się robić ciemno, a jeszcze 6km zostało, na szczęście byłem do tego przygotowany. Do tego trasa sprzyjała już do samego końca. Koło Machovskiego krzyża spotkałem nawet ludzi, nie zagadywałem, ale jak później się okazało, szli też do Pasterki. Do schroniska wróciłem po ponad 10h trasy. Wypiłem jednego z najlepszych grzańców w życiu i zjadłem dobry obiad. Ludzi dosyć mało. Spałem w jednym pokoju z harcerzami, trochę się dowiedziałem na temat tej organizacji xD Po takim dniu myślałem, czy jutro jest sens robić moją założoną trasę czy coś pokombinować. Pokombinowałem... Dzień 2 Dziś postanowiłem wybrać się na Wolarz, widoków on zbyt miał nie oferować, a przynajmniej szczyt do książeczki będzie wbity. Byłem zaskoczony warunkami panującym w górach Bystrzyckich. Na parkingu wszystko ładnie, ale podejście na start ściana, śniegu pod łydki, zero śladów człowieka. Bez raczków nie dało się wejść. Tym wyżej tym większe zaspy wiatr nasypał. Zabawa :D Szczyt zdobyty, pieczątka przybita, postanowiłem schodzić inną trasą i to był dobry wybór, fajne zejście, a potem poza szlakiem, przez drogę leśną. Nawet jakiś widoczek się pokazał :) Pomyślałem, że zwiedzę to co w pobliżu, czyli padło na Zamek Szczytna. Godzina otwarcia wszystko pasuje, podjeżdżam i wraz z innymi ludźmi pocałowaliśmy klamkę, dowiedzieliśmy się od miejscowych, że właściciele słabo dbają o to miejsce. No to dalej patrzę na mapę i pyk ruszyłem na Kłodzko. Podziemna trasa turystyczna, która opowiadała o życiu podziemnym tego miasta. Tutaj warto było przyjechać. Korytarze szerokie, wszystko ładnie porobione. Zacząłem wracać do domu, całkiem już niedaleko Wrocławia, zaczęło wychodzić słońce, a na zegarze była młoda godzina. Szybko patrzę co mam tu do zdobycia i padło na Ostrą Górę 362m n.p.m najwyższe wzniesienie wzgórz dębowych. Tu już bez butów górskich z samym aparatem i statywem pobiegłem na górę. Na górze wieża widokowa w zajebistym stanie i tak się wdrapałem na pierwsze schody :D Zszedłem z góry i poszedłem na pobliskie wzniesie. Założyłem nawet filtr polaryzacyjny, ale skubany parował od środka. Sporo czasu tutaj kombinowałem ze zdjęciami. Normalne buty się od razu przemoczyły, bez stuptutów spodnie również. Zimny wiatr wiał, ale to było nieważne. A na samo zakończenie, zdjęcie prosto z samochodu ;) No to chyba już mogę powiedzieć, że parę uroków zimy mam odhaczone. Czekam za następnymi :D Podsumowanie: 
Liczba kilometrów pieszo: 38.8km 
Przewyższenia: 1400m 
Liczba szczytów do SW: 3