Beskid Żywiecki w najlepszej postaci: Grojec, Pilsko, Diablak

Cześć 
 Znów pojawiłem się w Beskidzie Żywieckim spełnić parę swoich celów:
 - Grojec
 - Wschód Słońca Babia 
- Romanka 
- Mędralowa 

 Dzień I 
Przygodę zacząłem od góry forumowej. Zaparkowałem według zaleceń Dobromiła i ruszyłem na szlak. Już na starcie powitała mnie rzeka Koszarawa, tory łucznice i okazały amfiteatr pod Grojcem. Było pochmurno, początkowo szlak nie był ubłocony. Widoki dość szybko się pojawiły za sprawą małego Grojca Podejście pod Średni Grojec przyjemne, ludzi praktycznie brak. Widoki na Beskid Mały i Śląski zakryte. Na samym szczycie miejsce rekreacyjne oraz stalowy krzyż - jeden z symboli Żywca. Ruszyłem dalej, a jakiś gościu mnie zaczepił i do mnie, że mam tam nie iść bo jest niezłe bagno. @Dobromił również mnie ostrzegał o warunkach. Byłem na to przygotowany, buty zimowe i stuptuty, dały mi wystarczającą ochronę. Obyło się też bez upadków. Nagrodą za trud było zobaczenie telewizyjnej stacji przekaźnikowej, trudno tu o lepszy widok. Zejście tą samą trasą po błocie. Tu stało się coś na co czekałem, częściowo wyszło słońce, co pozwoliło na lepsze fotografie. @Dobromił masz może zdjęcia ze Średniego Grojca nocą? Widok na miasto o tej porze musi być piękny. Przypadła mi do gustu ta droga z dziurawych płyt. Końcówkę trasy zmieniłem, żeby zobaczyć piec wapienniczy. Fajnie, że była tablica informacyjna, nie miałem wcześniej pojęcia o takiej rzeczy. Nocleg miałem w schronisku na Hali Miziowej. Samochód zostawiłem w Sopotni Wielkiej. Przy okazji zwiedziłem mały wodospad w tej miejscowości i ruszyłem żółtym szlakiem do góry. Tym wyżej tym bardziej było widać zimę na szlaku. Podejście nie było łatwe, nie przyzwyczajony jestem do ekwipunku na noc w schronisku. Chciałem jednak zdążyć przed ciemnością, więc tempo było nawet, nawet. Hala Uszczawne dosyć dużo ludzi się tutaj przewinęło, ale tylko ja szedłem pod górę. Zdecydowałem się lekko wyjść poza szlak zdobywając szczyt Uszczawne Wyżne Na Hali Miziowej pełny zimowy klimat. Z przyjemnością przekroczyłem progi schroniska. Schronisko, no taki hotel górski, ceny wysokie, ale standard był w porządku. Wygodne łóżka, ciepła woda pod dobrym ciśnieniem. Mógłbym zrobić ranking zup schroniskowych, bo to zazwyczaj pierwsza rzecz, którą zamawiam. W pokoju były jeszcze miejsca wolne. Jedynie co miałem pecha, bo brakowało samotnych podróżników takich jak ja i nie za bardzo było pod kogo się podpiąć i pogadać. 
 13.2km - 1040m przewyższenia 

 Dzień II Pobudka wcześnie rano i ruszyłem na wschód słońca na Pilsko. Wybór żółtego szlaku nie był zbyt dobrym pomysłem. Oblodzenie, śnieg blisko krawędzi trzeba było uważać. Przede mną udało mi się zauważyć świeże ślady. Dość szybko przegoniłem delikwenta. Wyjście na zielony szlak ukazało wydeptany szlak, droga na górę stała się łatwa. Na Wschód Słońca zapraszam was tutaj. https://gorypowielkopolsku.blogspot.com/2023/01/wschody-sonca-na-pilsku-i-babiej-gorze.html
Wystarczyło zejść trochę na dół, wyjść ze chmur i warunki stały się od razu lepsze. Szlak dalej prowadził granicą co chwilę zahaczając o jakieś mniejsze czy większe szczyty. Palenica po Słowacku BRTS, nieźle sobie wymyślili :D Czerwonym szlak po, którym szedłem to był Główny Szlak Beskidzki, chyba tu jeszcze w tym roku wrócę :D Na śniadanie wybrałem się do Schroniska Rysianka, w którym miałem początkowo spać, ale nie było już miejsc. Gdy dotarłem na miejsce dowiedziałem się dlaczego, startowały z tego miejsca biegi na orientacje. Najlepsza zimą w schronisku jest zimowa herbata, a tutaj można było zakupić świeże, pyszne drożdżówki. Po posileniu się ruszyłem żółtym szlakiem na Romankę. Nie jest to kolejny szczyt do książeczki, po prostu moja koleżanką z innego niegórskiego forum miała taki nick, to ona mi doradziła gdzie mam iść podczas pierwszej wyprawy w Tatry. Jestem na przełęczy Pawlusiej, robię zdjęcia widoków i tabliczki. Podszedłem do tablicy informacyjnej na temat lasów. Czytam i w pewnym momencie, moje oczy spojrzały na naklejką bok. Patrzę, a to nasza forumowa naklejka Klubu Chimalajowego. Byłem zaskoczony, pierwszą raz udało mi się takową spotkać. Potem to już chwila moment i stałem na szczycie Romanki, na zdjęciach wydawało mi się wszystko większe. Pogoda się poprawiała. Pilsko jak i Uszczawne Wyższe w pełnej okazałości. Czarny szlak z Kotarnicy do Sopotni topowy. Uwielbiam patrzeć na miejsca w których już byłem i tak sobie wymieniać. W tym wypadku: Babia Góra, Polica, Jałowiec, Grojec, Potrójna, Łamana Skała, Czupel... Szlak kończył się ciekawymi przejściami pomiędzy domami, rzeczką itp. Zanim się ogarnąłem i dojechałem do Zawoji to trochę czasu mi zeszło. Tak więc od początku wiedziałem, że droga od Czartoży do schroniska w Markowych Szczawinach będzie po ciemku. Zaparkować też tu był problem, dopiero przy stoku narciarskim coś znalazłem. 
  Korzystając z ostatnich promieni słońca zrobiłem parę zdjęć. Tak idę przy świetle czołówki, księżyc mocno świeci, pomyślałem, że zrobię zdjęcie no i się zaczęło. Od tego momentu zacząłem szukać kadrów, jak się odkryło miejsce pomiędzy drzewami, to nie było gdzie postawić solidnie aparatu. Zdjęć zrobiłem masę, ale prawie wszystkie nieostre :( Oto co trochę wyszło. Droga mi zajęła dużo czasu, uwielbiam patrzeć na nocne krajobrazy i światełka odległych miast. Schronisko pełne, niektóre łóżka w schronisku wysuwają się spod innych łóżek. Tutaj też oczywiście ceny wysokie (noclegi przez zniżkę -20% od PTTK są spoko), zupa żurek 23zł, chociaż chleb do niej dali, w łazience była jakaś awaria oświetlenia i kąpałem się prawie po ciemku xD W pokoju też miałem brak samotnych podróżników, więc przez wyjazd się nie nagadałem. 
 25.3km pieszo - 1388m przewyższenia 

Dzień III Oczywiście wszyscy wczoraj zapowiadali wyjście na wschód, jednak rano jak wychodziłem, to się jeszcze nie ruszyli z łóżka. Przy drzwiach spotkałem chłopaka, który czekał za kimś, bo nie chciał iść na wschód sam. Więc ruszyliśmy we dwójkę, raczki trzeba już było założyć na 1 podejściu. Nieźle się zgrzałem na początku, naprawdę jest co tutaj wchodzić. Na przełęczy Brona gdy zobaczyłem widok na pobliskie miejscowości, robiłem zdjęcia 10 minut. Tutaj też ciężko było ustawić stabilne aparat. Może ustawiać aparat na ostrość ręczną? Kolega stwierdził, że czekał nie będzie i poszedł sam. Dalej, ciągło się to podejście, gdy już myślisz, że to koniec to dalej następne się pojawia. Babia Góra nie wybacza spóźnialskim, Tatry były ciągle zasłonięte. Byłem zdziwiony, że tylko parę osób idzie, jednak potem się mocno zdziwiłem. Kolory były bajeczne, jak najszybciej chciałem być na górze. Na wschód słońca na Diablaku zapraszam tutaj. https://gorypowielkopolsku.blogspot.com/2023/01/wschody-sonca-na-pilsku-i-babiej-gorze.html
 Widoki dopisywały w każdym miejscu. Z tej strony na grani nie miałem jeszcze przyjemności być. Na zejściu spotkałem kolegę który mi uciekł, jednak schodził powoli z obawy o kolana. A tutaj widok na wczorajszą moją trasę, w oczach na tych zdjęciu widzę całą moją drogę i widoki od drugiej strony. Zresztą również dziś co chwila spoglądałem na Babią myślać, że ja przecież tam byłem 2 godziny temu. Tutaj również był powrót do GSB, który mi towarzyszył aż do Mędralowej. Co tutaj się stało to nie mam pojęcia :D Mam ochotę się kiedyś wybrać na jedną z górskich tras rowerowych. Przy tych tabliczkach katolickich jest oznaczenie słowackie oznaczenie drugiego niższego szczytu Mędralowa. Polacy mylnie sobie robią przy nim zdjęcia do książeczek, bo do szczytu wyższego jest kawałek dalej. Sam szczyt widokowy widokowy, Hala Mędralowa dostarcza krajobrazów np. z Beskidu Małego. Na Jałowcu było widać dym z komina, ze schronu na szczycie. Idąc trochę dalej idzie zobaczyć Babią. Obok szczytu mamy Szałas, akurat ktoś podjeżdżał do niego samochodem. Wróciłem się i schodziłem żółtym szlakiem przez Halę Kamińskiego, tych wszystkich nazw nie idzie spamiętać :D Schodziłem zielono-czarnym szlakiem. Jest czy był to szlak edukacyjny, bo tabliczki poobalane, ziemia poryta. Chyba tylko Babia Chatka w dobrej dyspozycji :) Tutaj na zdjęciu mamy pokazaną moją dzisiejszą drogę od 08:00 do 11:25. Myślałem, że gorzej nie będzie, ale na koniec szlak prowadził przez koryto rzeki I na tym skończyła się moja wycieczka. Co do jazdy przez BlablaCar odzyskałem 240zł więc na koszt paliwa narzekać nie mogłem :D Wyjazd bardzo udany, wszystkie cele zostały spełnione. Zresztą zawsze Beskid Żywiecki obdarzał mnie pogodą i świetnymi wspomnieniami. Nie bez powodu jest w moim TOP 3 :D Podsumowanie: 
55km pieszo 
3302m przewyższenia

Prześlij komentarz

0 Komentarze

Ad Code

Responsive Advertisement