Zacznę od tego, że to miała być całkiem inna relacja, ale pogoda zdecydowała, właśnie tak.
Wylądowałem na najwyższym szczycie Wzgórz Włodzickich, czyli Włodzickiej Górze 757m n.p.m
Sam początek dosyć ciekawy, trzeba było przejść przez tory i iść szlakiem po polu przy niezwiezionych balotach.
Zaraz potem przed moimi oczami stanęły ruiny magazynu kruszywa.
Podejście przyjemne, murowana wieża szybko pojawiła się w zasięgu wzroku.
Niestety było tak jak myślałem, widoczność z samej wieży była średnia co zmieniło moje plany wycieczki, na bardziej przyziemne rzeczy :D
Nie tracąc czasu zszedłem na dół i ruszyłem autem dalej.
"Błędne Skały (niem. Wilde Löcher) – zespół bloków skalnych na wysokości 853 m n.p.m., tworzący malowniczy labirynt (skalne miasto)"
Jest to popularne miejsce latem, do którego ciężko się dostać, w dodatku płatne za parking i wejście.
Zimą jest jednak inaczej, ludzi można policzyć na palcach i wszystko za darmo.
Zaparkowałem przy Polanie Imka i ruszyłem na szlak.
Tutaj jedna wielka wycinka, od początku się zastanawiałem czy nie było zakazu wejścia do lasu xD Myślałem, że to jest teren parku narodowego, ale jak widać się pomyliłem.
Tak wygląda szlak :D Ja tam miałem frajdę. Piły motorowe, było słychać na okrągło. Tym wyżej, tym wycinki już mniej.
Na górnych parkingu jest punkt widokowy, oto widoczki :D
Trasa była praktycznie tylko dla mnie, co było ogromnym plusem, przeciskanie się przez formacje skalne jest jedną z moich ulubionych górskich aktywności. W takich okolicznościach każdemu polecam. Przy wielu formacjach skalnych stały tabliczki z nazwami gdzie można było potem szukać danych szczegółów w skałach.
Piękny labirynt skończył się zdecydowanie za szybko, jako, że nie chciałem tą samą trasą wybrałem ścieżkę edukacyjną, na której były rozstawione tablice informacyjne na temat okolicznej przyrody.
Oczywiście również tutaj trwały prace wycinkowe, wiedziałem już na pewno, że chodzę sobie po zamkniętym szlaku. Co kilkaset metrów mijałem niedogaszone ogniska przy których się dogrzewałem.
Oczywiście na końcu trasy widniała tabliczka o wycince i zakazie wejścia ;)
Następnym moim celem były torfowiska pod Zieleńcem.
Trasa wybrana palcem po mapie.
Jak to piszą na stronach, miejsce warte obejrzenia wczesną wiosną, latem i jesienią.
Ja wybrałem się zimą, gdzie warunki są specyficzne.
Zacytuję parę ciekawostek o tym Torfowisku:
- Torfowisko w tym miejscu ma niemal 8,5 metrów głębokości
- Wiek torfowiska to ponad 7600 lat! To jedno z najstarszych torfowisk w Sudetach.
- Torfowisko w Zieleńcu, to najlepiej zachowane torfowisko wysokie i przejściowe w Sudetach.
- Na terenie torfowiska rośnie mięsożerna rosiczka okrągłolistna.
- Torfowisko pod Zieleńcem leży na terenie zlewiska dwóch mórz. Na północy potoki płyną do rzeki Bystrzycy Dusznickiej, dalej do Nysy Kłodzkiej, Odry, aż do Morza Bałtyckiego. Na południe wody toczą się potokiem Dzika Orlica do Orlicy, dalej do Łaby, aż do Morza Północnego.
- Woda wypływająca z terenu torfowiska ma ciemnoczerwony kolor, na co wpływ ma obecność kwasów humusowych. pH wody wynosi 3,8-4,0.
Nie spotkałem kompletnie nikogo na trasie, myślałem, że po drodze będzie wieża widokowa, ale ją zlikwidowali. Kawałek tej trasy był częścią GSS, który miałem szczęście parę razy przecinać na tej wycieczce.
Następnie pojechałem do Duszników-Zdrój, przypomniało mi się jak tu umierałem na 45km wyrypy. Zostawiłem samochód i podszedłem pod schronisko pod Muflonem.
Była godzina 18:10, a ja byłem wielce zaskoczony, że czas otwarcia baru to 10:00-18:00.
Na miejscu okazało się, że dzisiaj jest jakiś koncert Arka Zawilińskiego, pierwszy raz słyszałem o kimś takim, ale koncert był naprawdę spoko.
Dzień II
Pogoda okazała się nie lepsza od dnia powszedniego, ale wyjścia w góry nie mogłem sobie odpuścić. Wybrałem się zdobyć najwyższy szczyt polskiego pogórza orlickiego czyli Grodziec 803m n.p.m.
Klik
Dalej szlak wzgórz Lewińskich prowadził pięknym fragmentem GSS, na którym umiejscowiona jest ławeczka z panoramą na Góry Stołowe. Mocny zimny wiatr dokuczał podczas wędrówki.
Szlak zaczyna się wznosić w lesie po drodze odsłaniając widoki na m. in. góry Orlickie. Sam szczyt został przegrodzony obalonym drzewem, na wierzchołku stoi wieża przekaźnikowa.
Szybki powrót tą samą trasą do samochodu i ruszyłem schować się przed zimnem do Turystycznej Kopalni Węgla w Nowej Rudzie. Warto zwiedzić to miejsce, przewodnik człowiek z pasją opowiada wiele ciekawych rzeczy. Najpierw część wystawowa, a potem zejście do kopalni . Na koniec przejazd autentyczną kolejką, co mi się chyba najbardziej podobało.
Ich Strona
Na zakończenie wycieczki wybrałem się w Góry Sowie zwiedzić kolejny obiekt projektu RIESE - Podziemne Miasto Osówka. Tutaj również duża dawka wiedzy, a po zwiedzeniu wcześniejszym obiektu Włodarz, przyjemność przejścia była większa. Chociaż w sumie ta nazwa średnio trafna, bo przeciętny turysta mógłby się czegoś innego spodziewać :D
Ich strona
Podsumowanie:
Zaparkowałem w miejscowości Zielone Ludowe i ruszyłem, wpierw do ruin zamku Homole na górze Gomola. Teren ładnie zagospodarowany, drewniana kładka aż do szczytu i wiele tablic informacyjnych na trasie. Z samego zamku pozostał tylko fragment wieży.
Tutaj więcej informacji Wycieczka jak dla mnie nietypowa, bardzo rozmaita, ale przez to też ciekawa.
To chyba jest najlepszy okres na zwiedzanie muzeów itp. ,bo ludzi wszędzie garstka i można bez kolejek na spokojnie wszystko zobaczyć.
Liczba km: 33km
Przewyższenia: 1183m
+1 Szczyt do Korony Sudetów Polskich
0 Komentarze