Cześć Tym razem zabiorę was na wycieczkę w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ja wraz z zespołem pojechaliśmy zwiedzać Ziemię Kłodzką. Od razu zaznaczę, że wyjazd był wysokoprocentowy, więc pobyt w niektórych miejscach, ograniczał się głównie na degustacji. Wyjazd z Czwartek z samego rana wyruszyliśmy do Twierdzy Kłodzko. Najpierw zwiedziliśmy sieć chodników przeciwminerskich, czyli podziemny labirynt murowanych tuneli o wys. od 60 do 180 cm i szer. ok 125 cm; miejscami trzypoziomowymi, które miały służyć głównie do wykrywania i unieszkodliwia podkopów i chodników minowych wykonywanych w czasie walk przez wroga. Było kilkunastometrowe przejście o wysokości 1,06m, niektórzy musieli je na kolanach pokonać :D Mi jaskinia Mylna się przypomniała ;) Następnie weszliśmy na górną część, po której oprowadzał nas sudecki przewodnik. Widoki były średnie, deszcz przelotnie padał. Sama atrakcja jak najbardziej na plus, wiele rzeczy się dowiedziałem, twierdza zachowana w dobrym stanie, miała szczęście, że ją wojny ominęły. Po zwiedzaniu ruszyliśmy zobaczyć parę rzeczy w centrum. Rynek oraz Most Gotycki nad Młynówką Przetransportowaliśmy się do Polanicy - Zdrój, żeby trochę pochodzić po mieście i spróbować wody. Spróbowałem jednej smakowała jak krew, więc więcej się nie pokusiłem. To był krótki pobyt, każdy chciał już jechać do hotelu. Noc minęła, rano umierałem, żołądek nie działał i tak zaczęło się od zwiedzania kościoła w Wambierzycach. W sumie zrobiłem tylko tam jedno zdjęcie. Pora na konkrety czyli góry Trasa: Nie wszyscy poszli w górę, przez całą trasę towarzyszyła nam pani przewodnik sudecka Kasia. Mi od razu wszystko przeszło i powolnym krokiem za przewodniczką wchodziłem na tą górę po raz drugi. Na szczycie od razu migiem do schroniska po Żurek i zimne piwko. Smakowało wybornie. Przewodniczka dała gitary członkom kapeli i zaczęliśmy śpiewać na całe schronisko. Piękne momenty, od razu też się pogoda zrobiła i można było cyknąć lepsze fotki. Cała trasa turystyczna została przebyta, amatorzy mogli zobaczyć, za co kocham góry. Nie obyło się bez wspólnego grania ze Słowakami i Czechami Obiadek, a następnie Kudowa-Zdrój. Tutaj również trochę pochodziłem po parku, zagrałem w szachy, w dużym formacie i czas zleciał. Kolejny dzień minął, wszystko zakończyło się miłym ogniskiem. Ostatni dzień wycieczki rozpoczęliśmy w Kopalni Złota w Złotym Stoku Bilet normalny kosztuje 42zł, pani przewodnik towarzyszy od początku do końca. Miejsce typowe do zwiedzania rodzinką, bo oprócz ciekawych informacji podawanych przez przewodnika można zjechać na zjeżdżalni, zejść długimi schodami do podziemnego wodospadu, czy na samym końcu przejechać się kolejką. Mi najbardziej się podobają puste wydrążone tunele, aż chciało by się je samemu odkrywać. Jedzenie w pobliskiej Kuźni Smaku, było w porządku, dobrze, że nie wiedziałem ile kosztowało :D Ostatnim punktem wycieczki były Ząbkowice Śląskie miasto Frankenstein. Kolejny raz obejrzałem krzywą wieżę, drugą po Pizie, wieżę z największym odchyleniem w Europie. Jak skończą budowę kościoła w rynku to tu jeszcze raz przyjadę. Na rogu rynku, mają dobre lody :D Niedaleko dalej jest zamek, o którym w sumie nie miałem pojęcia, myślałem, że to jakaś ruina jak Zamek Karpień, a tu miłe zaskoczenie. Można wejść na dziedziniec za darmo. Wycieczka jak najbardziej udana, powrót do domu zakończył się bez szyberdachu z tyłu przy ulewnym deszczu, szyba nie wytrzymała kolejnego otworzenia. Jakoś udało się zalepić kartonem zawiniętym w worek na śmieci.