Wałbrzyskie rejony

 10 Kwietnia 2021

Cześć

Tym razem zaatakowałem szczyty w rejonie Wałbrzycha :D Plan był na wyjazd z ekipą, ogłosiłem się tu i tam i zgłosiły się dwie osoby, które wieczorem przed wyjazdem napisały, że nie mogą i wtedy w mojej głowie pojawił się plan. Jechać od razu nocka w aucie, dzień zwiedzania, który kończymy na urodzinach u kumpla w rodzinnych stronach. No i tak się stało.  

Dojechałem na parking pod Skalnikiem o 1:30 w Sobotę. Straszny tam jest ten parking, nachylony w dół w przepaść, samochód można skasować. Wystartowałem o 7:00. Piękna pogoda, cicho, śnieg ubity. Buty miałem już letnie, choć to był średni pomysł, bo trochę poczułem mokro w butach :D


Na całej trasie nie spotkałem żywej duszy. Punkt widokowy na Małej Ostrej świetny, jak i ten trochę wcześniej, gdzie można się wdrapać po kamieniach.


Sam Skalnik to nic ciekawego, oczywiście schodząc przypomniało mi się, że wypadałoby podbić pieczątkę i musiałem się wracać kilkaset metrów xD Schodząc sobie tak patrzę a tu takie hałdy kamieni, sprawdziłem na mapie i okazało się, że to kopalnia dolomitu, oczywiście wszedłem sobie na górę :D


Następnie ruszyłem zdobyć Chełmiec.  Tam na szlaku było bardziej wiosennie, podejście normalne, droga krzyżowa za górników, przykuła moją uwagę.

Na samym szczycie w końcu zastałem więcej ludzi. Wieża widokowa była zamknięta. Telefon mi spadł w śnieg i obiektyw mi zaparował, na szczęście po kilku minutach się poprawiło. (Ale widać mgłę na niektórych fotach) 

Nie tracąc czasu ruszyłem sobie na Mniszka, tak jakoś upodobałem sobie tą górkę i się nie pomyliłem. Ciekawe zejście z Chełmca, żeby potem wbijać na ten zgrabny szczyt. Podejście dość ostre, na samym szczycie wywrócona taka ambona widokowa. 


Nie chciałem już wracać szlakiem, bo bym musiał kółko zrobić, więc się przedzierałem przez zrąb drzew stromo w dół. Będąc już blisko patrzę jakiś stadion, psy na nim biegają, czytam tabliczkę, a to najwyżej położony stadion w Polsce. Fajna niespodzianka. 


Kolejnym szczytem do zaliczenia była Waligóra. Oczywiście żółtym szlakiem. Dużo o niej słyszałem i chciałem zobaczyć ile w tym wszystkim prawdy. Gdy już się zaczęło robić mocno pod górę i stopy się ślizgały na lodzie, sięgnąłem do plecaka po raczki, a w plecaku ich nie było, bo po Skalniku zostawiłem je w aucie :ops . Jakoś się udało wdrapać na górę, ale to dzięki temu, że miałem kijki i szedłem obok szlaku. Na samym szczycie spodziewałem się czegoś więcej, a tam nic ciekawego nie było :D Szybka fota i zejście żółtym szlakiem na około. Po drodze wstąpiłem do słynnego schroniska Andrzejówka, kupiłem czeskie piwo i oscypki. 


Jako, że wbijam sobie też Diadem Gór Polski i chciałem wejść na prawdziwy najwyższy wierzchołek gór Wałbrzyskich pojechałem na Borową. No i to było najlepsze co mnie spotkało w ciągu dnia. Na początku kulturka, kostka wyłożona. Następnie różne opcje wejścia na szczyt, wybrałem tą najszybszą, a zarazem najtrudniejszą. Naprawdę fajna stromizna, trochę błota i śniegu, ale znowu kijki się genialnie spisały. W ogóle kiedyś byłem przeciwnikiem ich, a teraz wszędzie je biorę. 



Na samym szczycie ciekawa wieża widokowa, a widoki z niej wspaniałe. To było takie podsumowanie moich wypraw w te rejony, bo mogłem na wieży zobaczyć Chełmiec, Mniszek, Waligórę, Wielką Sowę, Ślęże, Dzikowiec i Śnieżkę. Fajnie jest patrząc na dany wierzchołek przypominać sobie jakieś historię z niego. Wtedy te góry tak ożywają. Zejście tą samą trasą,  tylko trochę zbaczałem na wąskie ścieżki wokół głównego szlaku. Wiele ludzi tam się przejechało na dupie :D





No i oczywiście, prosto z gór pojechałem na urodziny do kumpla do Wigwamu, gdzie siedzieliśmy prawie do 05:00. Cieszę się, że mój organizm daje radę w takich dniach :D


Podsumowując:

Pokonałem 20km

Przewyższenia: 1240m 

Całość ze wszystkim zajęła ok. 9h 30min 

530km samochodem


Prześlij komentarz

0 Komentarze

Ad Code

Responsive Advertisement