Zimowe Karkonosze

31.12.2020-03.01.2021

Moja pierwsza zimowa wyprawa w góry doszła do skutku. Przez 4 dni chodziłem po szlakach Karkonoszy oraz gór Izerskich. Długo się przygotowywałem, pojechałem samochodem, który został moim hotelem przez te parę dni. 

1. Dzień Trasa: Karpacz, Strzecha Akademicka, Spalona Strażnica, Tępy Szczyt, Pielgrzymy, Wang - 20,1km 

Nie mogłem się jakoś rano zebrać ciągle mi coś nie pasowało, na początku trasy zdałem sobie sprawę, że trochę za dużo rzeczy zebrałem, ale tym bardziej wchodziłem do góry tym marudzenie mijało i przychodziła czysta radość. 

Powyżej Strzechy warunki zaczęły się pogarszać, słaba widoczność i mróz dawały po kościach. 

Stwierdziłem, że się zatrzymam, napije się gorącej herbaty i coś zjem. No i tu był błąd, bo mi palce u rąk odmarzły, choć miałem rękawiczki na rękach. Jestem dość wrażliwy na to, no i parę razy się zatrzymywałem po drodze, żeby paluchy doprowadzić do porządku. 

Radość z wycieczki wróciła, gdy zacząłem schodzić na dół. 

Będąc "Pod Pielgrzymami" myślałem przez chwilę czy do nich iść, spodziewałem się, że to będzie coś stylu Słoneczników, ale pomyliłem się. Strasznie mi się spodobały te skały, udało mi się na nie wdrapać :D Polecam każdemu przejść się tam. 



2. Dzień Trasa - Karpacz, Dom Śląski, Śnieżka, Skalny Stół, Czoło, Schronisko Przełęcz Okraj -23,5km 

W drugi dzień, okroiłem ekwipunek i bardziej ogarnięty rozpocząłem wędrówkę. Podchodziło się  spoko, miałem dość dobre tempo, trasa była ubita, dopiero wyżej trzeba było założyć raczki.

W widokach na Śnieżkę byłem zakochany od momentu zobaczenia jej krajobrazu w internecie. Na żywo było znacznie lepiej. 

Mocno wiało przy podejściu, podrywy wiatru wytrącały z równowagi. Na szczęście moja kurtka i jej kaptur spełniły egzamin. Było dość ślisko, ja w raczkach problemu nie miałem, ale widziałem, jak matka z przerażonym dzieckiem schodzą, trzymając się łańcuchów, mając na nogach adidasy -.-


Oczywiście znów mi zmarły paluchy od robienia zdjęć na szczycie xD Trochę pocierpiałem.

Trasa na Skalny Stół mnie zachwyciła. Szusowanie w kosodrzewinie miało swój górski klimat. 

Mijałem czeską bude, aż się w duszy zaśmiałem widząc jak większość ludzi tam stoi z piwem :D Po odwiedzeniu Skalnego Stołu, stwierdziłem, że mało i zrobiłem sobie kółko przez Czoło i Okraj. Fajne tam zejście obok stogu. 


 3. Dzień - Szklarska Poręba - Zwalisko - Wysoka Kopa - Rozdroże Izerskie - Wysoki Kamień - 22.3km 

Wiedziałem, że w tym dniu będzie dość płasko, no i się nie pomyliłem. Przez dużą część trasy nic ciekawego nie zastałem. Było pełno narciarzy. Żeby wejść na Wysoką Kopę musiałem się wracać kawałek, myślałem, że to jakoś oznaczone będzie. Sama Wysoka Kopa to taki szczyt w Iglakach :D



Gdy już myślałem, że nic ciekawego mnie nie spotka dzisiaj, doszedłem do schroniska "Wysoki Kamień" Fajnie urządzone miejsce, świetne punkty obserwacyjne (była mgła), ludzi dość sporo, ale nie przeszkadzało to. Jak skończą budowę wieżyczki to niech kiedyś  ktoś podeśle fotki.


4. dzień - Szklarska Poręba- Schronisko na Hali Szrenickiej - Szrenica - Śnieżne Kotły - Schronisko pod Łabskim Szczytem - 18.9km 

Przez całe poprzednie dni śnieg był ubity i czasem coś tam popadało. Dzień ostatni, odjazd popołudniu, wstaje, a tu gruba warstwa śniegu. Podniosłem się o 6:40, więc na szlak wyszedłem szybko. Śniegu na podejściu było ponad kostki i może z 3 ślady wydeptane, więc cały czas było się skazanym na brodzenie. Fajne doświadczenie :) Gdy wyszedłem pod Schronisko na Hali Szrenickiej to zaczęło silnie wiać, mocno też padał śnieg. Taka aura utrzymywała się do końca dnia. Schronisko było normalnie otwarte, można było wejść do środka i zjeść. Ruszyłem na Szrenice, tam warunki były jeszcze gorsze, widoczność była jeszcze mniejsza, a topiłem się w śniegu jeszcze bardziej. Myślałem, nad tym, czy zawrócić, czy iść dalej na Śnieżne Kotły, oczywiście poszedłem dalej. Ludzi była garstka na tym szlaku, trzymałem się kawałek za 2 gościami, jednak oni zaczęli coś tam kręcić, więc ich wyprzedziłem i sam przecierałem szlak. Śnieg tak zacinał, że do tej pory widać to po mojej twarzy. Miejscami wpadałem ponad kolana w śnieg, widoczność praktycznie zerowa. 



Filmik z trasy: 



Co najlepsze w tym wszystkim, adrenalina mi skakała, odczuwałem frajdę. Starałem się trzymać dobre tempo, a mój ekwipunek mimo takich warunków dalej nie zawodził i pozwalał iść naprzód. Doszedłem do Śnieżnych Kotłów, wróciłem się i ciężko było wypatrzeć żółty. Zszedłem trochę na dół, dogoniłem 4 chłopaków(mijałem ich 2 razy w ciągu dnia, przed schroniskiem i po Szrenicy) którzy mi mówią, że szlak jest cały zasypany, nie widać oznaczeń i tak szukają na telefonie jak tu iść. Widać było po nich, że nie byli zbyt dobrze przygotowani na warunki. Od razu wbiłem na czoło, spojrzałem na telefon, początkowo intuicyjnie, a potem tu udało się znaleźć oznaczenie, tam ślady. Kijkami sobie sprawdzałem trasę do przodu. Niezła misja mi się trafiła jak na pierwszy raz zimą :D Cieszy mnie to, że co jestem w górach trafiam na wszelakie warunki. 

Co do sprzętu:

- Buty z Decathlonu za niecałe 200zł w promocji zdały egzamin na 10. Impregnat miałem również z Decathlonu. No ja myślałem, że nie dadzą rady 7h w śniegu, a dały radę. Skarpety z Dec.. również dobre, z stopami nie miałem przez 4 dni żadnego problemu. Raczki za 60zł też super, fajnie się z nimi chodzi, znacznie większy komfort. Stuptuty też pomogły, choć w ostatni dzień przy tak wysokim śniegu już się poddawały :D


Co do góry to też nie mam co narzekać. Koszulka termoaktywna, bluza do biegania do tego kurtka hybrydowa, tak zazwyczaj podchodziłem, gdy robiło się zimno zakładałem kurtkę z The North Face, podpinkę polarową zdjąłem już po pierwszym dniu. Przez wiatrem chroniła znakomicie, ściągany kaptur robił robotę. Miałem jedną parę cienkich rękawiczek do biegania i do tego rękawice ze ściąganymi palcami. Nosiłem je najczęściej razem. Komfort i użyteczność w 1.


Spałem w samochodzie, same nocki były w porządku. Śpiwór, koc i kołdra dawały odpowiednie ciepło. Najgorzej było się uszykować do spania i rano wstać. No i po przyjściu ze szlaku brakowało ciepłego i zacisznego miejsca. 

Ogólnie wyjazd jak najbardziej na plus. Nie wiem jaki cel obstawie na przyszłą zimę. Szkoda, że nie ogarnąłem wcześniej sprawy z Koroną Gór Polskich. Już bym miał 2 zaliczone.  Nadal zdecydowanie wolę letnie wyprawy i kochane Tatry :D


Pozdrawiam.

Prześlij komentarz

0 Komentarze

Ad Code

Responsive Advertisement