Postanowiłem zabrać moich znajomych w góry, pokazać im nasze piękne Beskidy. Wszystko starannie przygotowane i ruszyliśmy.
Po 180km samochód przestał współpracować i zostaliśmy bez auta w Strzelcach Opolskich, wszelkie próby reanimacji nie pomogły. Stwierdziliśmy, że nie ma co tracić czasu, samochód został na parkingu, a my pojechaliśmy pociągiem do Zwardonia. Na nasze szczęście nocleg mieliśmy kawałek od stacji. Mój piękny plan się cały posypał. Dojechaliśmy do Zwardonia po 18:00 zjedliśmy obiad i gnaliśmy z wielkimi tobołami do Chatki Skalanki.
3km pod lekką górkę, na szczęście widoki dopisywały i po drodze można było przysiąść w aletance czy na polanie.
W takich właśnie warunkach testowałem swój nowy aparat, jeszcze sporo do ogarnięcia mam.
W chatce spokój, tylko parę osób. Popiel jako chatkowy. Rozpakowaliśmy się, a ja sam pognałem na zachód słońca, coś z tego dnia musiałem mieć.
Gdy wróciłem zastałem na miejscu Dawida, wieczór upłynął w spokojnej atmosferze.
Rano wstaliśmy w dwójkę na wschód słońca. Mgiełki mają swój urok.
Jako, że nie mieliśmy samochodu, to musiałem wymyślić coś na nowo, długo kombinowałem, żeby zrobić fajne kółko, aż tu w głowie mi się oświeciło, że forumowicz (górybezgranic.pl) Sebastian robił koło z Rachowcem, Ozną i Skalanką. Link do mapy wszystko jest, trasa akurat dla początkujących, zajebiście.
Z tego miejsca Sebastian DZIĘKUJE :D
Z rana padało, nie opłaca się czekać, założyliśmy przeciwdeszczówki i ruszyliśmy. Dobry humor nam towarzyszył do pierwszego podejścia pod Beskid, wiedziałem, że tak będzie, ale ekipa dzielnie dawała radę :D Dalej poszliśmy w nieznane mi tereny, pozaszlakowe. Byłem pozytywnie zaskoczony krajobrazem tej drogi. Ekipie też się podobało, to jednak jest inny wymiar w porównaniu z najbardziej popularnymi szlakami w Polsce. Pogoda zaczęła się poprawiać, w końcu mogłem wyciągnąć aparat :D
Próby zoomu w aparacie, platforma na Rachowcu ładnie widoczna :D
Niedługo potem znowu się rozpadało, większość podejścia pod Rachowiec w folii, na widoki na Tatry nie było szans.
Na górze przerwa, trochę posiedzieliśmy.
Na zdjęciu Bendoszka Wielka, na której według pierwotnego planu mieliśmy być.
Zaczęliśmy się rozglądać za obiadem i wynaleźliśmy tuż pod Rachowcem Karczme Swojskie Klimaty. Polecam, bardzo pyszne jedzonko w przystępnej cenie.
Na zejściu znów do Zwardonia, trzeba było uzupełnić zapasy w sklepie, a potem na skróty na Skalankę, tutaj trochę przypaliło stopy :D
Ekipa była bardzo zadowolona z trasy, choć było widać, zmęczenie w ich oczach :D Ja kolejny raz wybrałem się sam na zachód słońca, pobawić się trochę aparatem.
Co najlepsze okazało się, że cała chatka jest dla nas, wieczór spędzony na degustacjach, rozmowach przy grillu, między innymi o tym, że Schronisku pod Skalanką niezłe wałki idą xD
Ostatni dzień w przypadku braku auta był zarezerwowany na powrót.
Ja w Katowicach pożegnałem się ze znajomymi i przesiadłem się do Strzelców Opolskich spróbować ogarnąć auto, niestety średnio się udało i wyszło na to, że wszystkie pociągi zaklepane i nie mam za bardzo czym wrócić. No to sobie zacząłem łapać stopa, 20min podwózka 5km, 20min podwózka 10km.
Rondo w Zawadzkie 150km od domu, ciemno się robi, a ja nic nie mogę złapać i w końcu stanął typ i na całe szczęście jechał aż do Kępna, skąd już miałem transport załatwiony do domu. Nie ma co ukrywać była to wielka przygoda, szkoda, że plan został tak bardzo okrojony, dobrze, że chociaz ten jeden dzień tak spoko wypalił.
Koszt sprowadzenia auta 700zł, usterka to koszt zerowy, trzeba było polutować kabel od wtyczki czujnika wału :D
Największy plus jest taki, że ten wyjazd długo pozostanie w mojej pamięci :D
Mam nadzieję, że jeszcze uda się gdzieś wyciągnąć znajomych :)
0 Komentarze